
Parę lat temu usłyszałam o idei zaręczenia się z ...sobą samą. Tak! Towarzyszył temu nawet pierścionek symbolicznie noszony na małym palcu. Zabrzmiało dziwnie. I intrygująco - prawda? :). A o co chodziło? O skupienie uwagi także na sobie, na tym, co jest dla mnie w życiu ważne. O pamiętaniu, że dbanie o każdy związek, czy to miłosny, czy przyjacielski, czy koleżeński, to także moja troska o siebie samą w tej relacji. Żeby naprawdę obdarować bliskich nam ludzi sobą, trzeba przede wszystkim być sobą:).
Róbmy zatem także sobie samym prezenty, ale nie tylko od wielkiego dzwonu, ale na co dzień.
Smuci mnie, gdy poznaję zmęczoną i przytłoczoną codziennością kobietę, która pracuje na kilka etatów, bo wychowywanie i opiekowanie się dziećmi traktuję jako ciężką, odpowiedzialną, całodobową i bez weekendów, pracę na rzecz domu. A gdy to jeszcze jest połączone z pracą zawodową, to uważam, że każda z nas powinna bez egzaminów dostać dyplom z zarządzania i to do tego w warunkach ekstremalnych. Smuci mnie, gdy kobieta odkłada samą siebie „na później”. To znaczy na kiedy? Gdy nasze ciało zacznie strajkować ze zmęczenia i stresu? Dopiero wtedy usłyszymy same siebie, gdy usłyszymy: STOP u lekarza? Na psychoterapii?
To takie ważne, by zrozumieć, że jeśli nasze potrzeby, które są koniecznością, a nie przywilejem, czyli odpoczynek, chwile przyjemności, będziemy traktować jak z towar z przeceny, to zgubimy coś bardzo ważnego. Co będziemy kiedyś wspominać? Za jakie momenty, które teraz tworzymy, sobie podziękujemy?
Dlatego namawiam, by zająć się także swoim światem i same siebie, i swoich bliskich oswoić ze zmianą, i obdarować się uwagą, a czasem i prezentami. Zacznę od siebieJ. Wczoraj najpierw zrobiłam peeling całego ciała, wysmarowałam się od stóp do głów pięknie pachnącym balsamem i spędziłam cudowny czas oglądając przepiękny film „Projektantka” z Kate Winslet w roli głównej. Jak ona w nim gra! Kobietę silną, odważną, taką „własną i po swojemu”. A jak się pięknie porusza! Kiedy poszłam po kieliszek czerwonego wina od razu się wyprostowałam, na czym zyskała wysokość mojego biustu i drugi podbródekJ.
Moja znajoma dziewięć lat temu wprowadziła do swojego życia świetny rytuał. Otóż kupuje sobie prezenty na swoje urodziny i pod choinkę. Co nie oznacza, że nie jest obdarowywana przez innych, ale po to ciężko pracuje, by samą siebie nagrodzić. Tradycja ta jest wolna od kar za kopiowanie więc skoro zbliżają się święta to warto ją wprowadzić w życie?
Tak, chcemy być obdarowywani, ale również sami potrzebujemy dawać. To proste - obdarowywanie drugiego człowieka daje nam radość, bo umacnia relacje, która jest nam potrzebna do szczęścia. Obdarowując czy samą siebie, czy kogoś innego, nie dajemy i nie dostajemy jedynie przedmiotu. Dostajemy tez dowód pamięci, uwagi i czasu przeznaczonego na jego szukanie. Uświadomienie sobie tego, jest jak otrzymanie kolejnego prezentuJ.
Dbajmy o swoje życie, o jego jakość. I to nie tylko od święta, ale na co dzień.
Warto nauczyć się samej siebie, podarować sobie czas na rozwój, wypoczynek i radość. Czas na dbanie o duszę, ale i tez o ciało, bo stanowimy całość i tylko takie podejście do siebie da nam poczucie wewnętrznej harmonii i kojący nas spokój. I zdrowie. Trzeba umieć nie tylko pracować, ale też zadbać o czas wolny.
Odwaga życia po swojemu, według naszych zasad, w zgodnie z naszymi wartościami i potrzebami. Kierowanie się tym, co ja lubię, a nie tym, co jest modne - czy to nie ma sensu? :). Czy nie to powoduje, że czujemy sens NASZEGO życia? Nawet jeśli jeszcze nie potrafimy w pełni tak żyć, to może właśnie teraz jest moment, by zacząć powoli, we własnym tempie, zmierzać do tego celu?
Za chwile jedne z najpiękniejszych świąt w roku - Boże Narodzenie. Potrzebujemy świąt, by spotkać się z ludźmi, których kochamy. Także po to, by się zatrzymać i po raz kolejny uświadomić, że naszym najcenniejszym majątkiem jesteśmy dla siebie my sami i nasi bliscy. Tak, to prawda, to również czas sprawiania innym prezentów. Dla mnie to ważna część świąt, bo dodaje im magii: niezależnie od wieku, w niemal w każdym z nas niezależnie od światopoglądu, blask choinki, kolędy, świąteczne zapachy, budzą dziecko, które radośnie podskakuje na myśl o świętym Mikołaju. My, dorośli, już w niego nie wierzymy, dlatego tym bardziej poza opakowaniem i zawartością prezentu, widzimy w podarunku także czyjąś pamięć o nas. Postarajmy się zadbać o to, by i nasi bliscy poczuli się otrzymanym prezentem wyróżnieni, docenieni i wyjątkowi.
I nie odbierajmy sobie magii świąt, kupując prezenty w ostatnim momencie, bo wtedy możemy nie mieć już czasu, na kupienie czegoś skrojonego na miarę obdarowanego.
Pamiętam słowa kobiety, która powiedziała: „Jak ja marzę, by kiedyś dostać prezent dla mnie: dla kobiety. Coś, co będzie tylko moje. Przecież z odkurzacza korzystają wszyscy domownicy”. Od siebie dodam, że jeśli dostanę w prezencie preparat na wzmocnienie kości czy serca, odwdzięczę się maścią na odciski lub hemoroidy.
Nie odzierajmy się też z nastroju wycieńczającymi porządkami. Tyle razy słyszę w gabinecie, jak wielu ludzi ze świąt najbardziej pamięta przedświąteczne napięcie. Po co sobie to robimy? Odświętność budujemy w nas na wiele dni przed Wigilią. To od tego czasu zależy, jak się będziemy czuć ze sobą przy świątecznym stole. W święta marzy mi się przeżycie niecodzienności i oderwanie się do ziemi.
I świecie wierzę, że to nie tylko moje marzenie :)
Wesołych Świąt,
Małgosia Liszyk-Kozłowska
Psychoterapeutka z ponad dwudziestoletnim doświadczeniem w pomaganiu ludziom odnajdywania własnej ścieżki życia i zrozumienia siebie. Pasjonatka swojego zawodu. Autorka książek.